niedziela, 2 września 2012

The Legend of Lemnear JP.



Satoshi Urushihara to mój ulubiony rysownik. Podziwiam jego prace już od lat i trochę ubolewam nad faktem, że porzucił rysunek klasyczny, na rzecz komputerowego. Mangowe postacie to przede wszystkim twarze, charakterystyczne oczy, włosy rozwiane na wietrze..a w przypadku rysowanych kobiet przez Satoshiego: bujne kształty i erotyka.
The Legend of Lemnear to obok Plastic Little i Chirality flagowe tytuły Urushihary. Nie ma w nich wciągającej treści, bo scenariuszem zajmuje się przeważnie ktoś inny, ale są przepiękne ilustracje, które mnie za każdym razem wciągają i inspirują. Bo to właśnie na tych mangach szlifowałem swoją kreskę, głębie oczu, te wszystkie blinki, pełne kształty i przede wszystkim bujne czupryny. Swego czasu studiowałem każdy szczegół i przyznam, że ilustracje Satoshiego wyrobiły moją kreskę.
Lemnear'a mam w wydaniu japońskim. I nie żałuję. Polskie wydanie ma jeden ogromny minus: druk. Charakterystyczne dla Urushihary jest to, że czerń płynnie przechodzi w szarość, oczy mają głębie właśnie dzięki niuansom szarości. a kreska nie jest przesadnie wygrubiona.


W polskim wydaniu wszystko się zlewa, druk niekiedy się rozmazuje. Skąd to wiem? Polskie wydanie posiadają moi znajomi. Ale uważam to za sukces polskiego rynku mangowego, że JPG postanowiło wydać Urushiharę i to nie tylko Lemnear'a ale również Chirality.
The Legend of Lemnear to 3 tomy, wielkość tomu jest większy od standardowego, każdy rozpoczyna się kolorowymi wkładkami (w polskim wydaniu były to też pocztówki i luźne ilustracje). Papier gruby, czuć pod palcami gramaturę.

Jeśli kogoś nie interesuje wydanie japońskie, myślę, że spokojnie może zainwestować w wydanie JPG, przynajmniej dla samego posiadania tego tytułu.

2 komentarze:

  1. cześć, ja mam polskie wydanie Chirality, grafiki Satoshiego są imponujące, rzeczywiście dbałość o szczegóły włosów i ocząt - wybitna, ale nie jestem zachwycona mangą, wiele kadrów jest narysowanych od niechcenia, co bardzo widać na tle tych wyrysowanych z przesadna dbałością, czyli tych z cyckami :), postacie często mają bardzo schematyczną budowę, stopy czy inne elementy ciała rysowane są tak jak ja to robiłam w wieku 13 lat :P, widać, że autor potrafi, ale chyba mu się nie zawsze chciało, co do fabuły - teraz żałuję, że nie kupiłam Plastic Little - ponoć jest ciekawsza od Chirality
    P.S. super wyglądają te oryginalne wydania ;3, szczególnie okładki powyżej, Legend of Lemnear, które w polskim wydaniu były słabsze (pod względem wyboru ilustracji, jak i typografii oraz ogólnego wrażenia graficznego)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkowicie się z Tobą zgadzam, To są wczesne mangi Satoshiego, On często idzie na łatwiznę, ale przyznam, że to mi wcale nie przeszkadza, bardziej ukazuje jego ludzką stronę, bo patrząc na mangi z ostatniego okresu, to wszystko jest za bardzo plastikowe, komputerowe. Plastic Little jest śmieszna ale i krótka. On się chyba sprawdza w krótkich formach. 1 tom Chirality jest dużo lepszy, od pozostałych;)

    OdpowiedzUsuń