czwartek, 20 września 2012

Battle Angel Alita.


W czasach mojej podstawówki, a było to dość dawno temu, istniał w Łodzi sklep z mangą. Mieścił się na Piotrkowskiej 26 (jeśli mnie pamięć nie myli). Można tam było dostać wydania zeszytowe wielu mang, płyty CD z muzyką, plakaty, makatki i filmy na kasetach video. W czasach emisji Sailor Moon mili Panowie z tego sklepu za niewielką sumę nagrywali wszystkie odcinki na przyniesione własne kasety video. To były piękne czasy.
Z tego też sklepu miałem amerykańskie wydanie zeszytowe Battle Angel Ality. Dosłownie 6 zeszytów. Był to mój największy skarb. Czytane setki razy, tłumaczone, kalkowane..Do czasu.
Bardzo się cieszę, że JPF wydał w tomach Alitę. To wspaniała opowieść z gatunku cyberpunk, pełna intryg, dramatu, dowcipu. Niekiedy bardzo brutalna, ale inaczej manga straciłaby specyficzny urok i smak.
JPF wydał ten tytuł na papierze bardzo zbliżonym do oryginału. Jest on grubszy, lekko żółty, przez co w ręku tomik nabiera masy.
Czy warto kupić całą serię? WARTO.
Jest to klasyka gatunku. Nawet jeśli ktoś nie lubi robotów, mechaniki, to na 100% pokocha postać Gally czyli Ality, wkręci się w klimat i wraz z nią będzie odkrywać historię jej życia.

Seria o wojowniczym aniele na Polskim rynku kończy się na 9 tomach. Nie jest to jednak koniec. Yukito kontynuuje losy Ality w serii Last Order, która jak na razie liczy tomów 17. Co ciekawe, nigdy nie powstał oficjalny artbook z ilustracjami do tej serii. Miejmy nadzieję, że kiedyś zostanie wydany, bo szkoda, by tak dobre kolorowe ilustracje przepadły.
Istnieje również anime do tej serii, jest to jednak tylko OAV'ka i nie jest już tak dobra jak pierwowzór mangowy, chociaż sama animacja i kreska jest niezła.
Chyba 5 lata temu, w roku 2007, pojawiły się plany nakręcenia wersji aktorskiej Battle Angel. Za to epokowe dzieło zabierał się sam James Cameron, ale ten pomysł utonął bodajże wraz z Titanikiem.



poniedziałek, 17 września 2012

Znalezione

Nadal pozostaję w kręgu mang Shojo.
Takie ilustracje najbardziej przypadają mi do gustu.
Tym razem znaleziska z sieci:


środa, 12 września 2012

Okładki.

Często w Mangach jest tak, że okładki są lepsze od wnętrza, dlatego zawsze warto jest pamiętać stare przysłowie: nie oceniaj książki po okładce.
Lubię okładki z lat 70-80'. Jest to bardzo specyficzna kreska. Zwłaszcza w gatunku Shojo.

Mangi często już nie do zdobycia, ale od czego są zbiory w internecie:
























czwartek, 6 września 2012

Tsubasa Reservoir Chronicle Delux by Clamp






Grupa Clamp to swoista potęga i kombajn pracy i pomysłów. Nic dziwnego, co 4 głowy to nie jedna. Zebrać ich wszystkie prace, mangi, artbooki, nowelki to nie lada wyczyn. Są na świecie pewnie tacy, którym półki uginają się od zbiorów Clampa, mój zbiór jest na tyle niewielki, że jeszcze mu brakuje do poważnych rozmiarów.

Wszystkie mangi tej grupy lubię. Jedne bardziej, drugie troszkę mniej, ale nadal jest to ogromny szacunek dla pracy, jaką wkładają w każdy tomik.

Kiedy pojawiła się zajawka o Tsubasie nigdy nie sądziłem, że zdobędę chociaż jeden z tomików i że będzie to akurat wersja Delux.
To chyba najdłuższa seria Clampa. Całość liczy 28 tomów, gdzie przeważnie ich serie mają od 4 do 8 tomów. Skąd taka liczba? Tsubasa to połączenie postaci ze wszystkich mang w jedną opowieść. Przyznam, bardzo ciekawy zabieg, zwłaszcza, że niektórzy bohaterowie są rysowani od nowa, nową kreską.
Manga również łączy się epizodycznie z inną serią: xxxHolic.


Wróćmy jednak do wersji Delux. Każdy tomik został wydany w postaci książki. Twarda okładka, papier kredowy, kilka kolorowych stron na początku i w środku, zakładki. Tomik wyjmujemy z twardego pudełka, co przyznam, robi spore wrażenie. Dodatkowo w każdym wydaniu są pocztówki.

Czy warto jednak zainwestować w taką wersję?
I tak i nie. Warto dla samego posiadania takiego wydania, bo codziennie takich mang nie spotykamy, jednak jeśli chodzi o treść, to warto kupić wersję podstawową, bo akcja czasami strasznie się wlecze i akurat to jest spory minus całej serii.


wtorek, 4 września 2012

Yaoi

Od dawna zbieram mangi o tematyce yaoi.
Jednak nie wszystkie mnie zachwycają. Nie znam japońskiego i przez to zwracam uwagę jedynie na kreskę.
Moja kolekcja yaoi nie jest aż tak imponująca, jednak konsekwentnie uzupełniam ją o tomiki ulubionych autorów.







 Mamiya Oki:

Uwielbiam! Tylko ona potrafi kreślić tak delikatne i smukłe postacie. Jej mangi nie ociekają seksem, nie ma w nich przesadnej nagości. Jest za to dużo pięknych kadrów, uczucia, dbałość o szczegóły.
Bardzo żałuję, że jej mangi są tak trudno dostępne i że autorka nie rysuje obecnie nic nowego.




 Nitta Youka to legenda wśród mangaczek yaoi. Posiadam jedynie 3 tytuły, ale jej twórczość jest ogromna i każdy tytuł należy już do kanonu i wart jest kupna. Autorka jest mega płodna i czasami nawet można się pogubić w tych historiach, ponieważ wiele postaci jest do siebie bardzo podobnych.


O kolejnych tytułach mam niewiele do napisania, bo bardziej interesuje mnie ich kreska, niż autorzy:






I na koniec trzy tytuły wydania polskiego!
Błahe opowieści, ale liczy się fakt, że polscy wydawcy myślą o fanach yaoi w Polsce: