piątek, 14 grudnia 2012

Pandora Hearts






Mangowy rok 2012 obfitował w kilka dobrych nowości. Jedną z nich jest Pandora Hearts autorstwa Jun Mochizuki. W grudniu na półkach pojawił się drugi tom.

Historia w pierwszym tomie jest dość chaotyczna, co może powodować zniechęcenie tym tytułem, jednak mnie przekonują zarówno rysunki, jak i zwykła ludzka ciekawość, kto jest kim i po co, a to już dużo, bo większość mang nie przechodzi nawet tej, skromnej selekcji pierwszej.


Mamy zatem głównego bohatera, Oza Vessaliusa, blond 15-latka, który z początku wydaje się wyjątkowo naiwnym matołkiem, i jego służącego, Gilberta Nightray'a, 14-latka, który boi się kotów i częściej wygląda jak mała brunetka.
Pewnego dnia, podczas zabaw w ogrodzie, chłopcy wpadają do grobowca i znajdują w nim zegarek. Od tego momentu nic nie jest takie oczywiste i akcja nabiera tempa. 

To mi się w tej mandze podoba, każda kartka miesza mi przemyślany schemat myślenia, niekoniecznie zaskakuje, ale po przeczytaniu pierwszego tomu miałem od razu ochotę na drugi.
Tom nr 2 pozostawił w mojej głowie jeszcze więcej znaków zapytania. Nadal trochę nie rozumiem o co chodzi w tych Łańcuchach I kim tak na prawdę jest Alice, ale przynajmniej wiem, że Gilbert wyrośnie z bycia małą brunetką i stanie się prawdziwym bishonenem.

Do tej pory ukazało się 18 tomów, więc wszystko przed nami. Okładki są utrzymane w tym samym klimacie, co podnosi wartość całości jako serii.
W polskim wydaniu brakuje mi jedynie większej ilości kolorowych kartek, ale liczę, że może kiedyś Waneko wyda artbook do tej serii. Innych uwag do wydania nie mam, zwłaszcza, że lubię takie matowe miękkie obwoluty i historyjki pod nimi ukryte :) 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz